sobota, 4 września 2010

jednak coś zaczęłam....

Kupione w wakacje skrzyneczki doczekały się mojego zainteresowania! Później opublikuje efekt końcowy, a teraz początek...


po wakacjach...

Obiecywałam sobie, że teraz będe pisać częściej i co .... jak zwykle tylko obiecywałam!
To teraz kilka zdań wspomnieniowych. Już wakacje za mną i moją rodziną. Chłopcy wrócili do szkoły a ja i Ślubny do pracy.
W te wakacje niestety nie byłam zbyt kreatywna co było wynikiem niemocy zdrowotnej jak i ogólnego barku czasu, który całkowicie oddałam Rodzinie.
W lipcu odbyliśmy (obiecaną Synkom) podróż do Legolandu. Start wyprawowy mieliśmy w Wisełce na wyspie Wolin (polecam dla osób lubiących spokój). Pogoda nam dopisywała ... do czasu. Całkiem spokojnie przejechaliśmy Niemcy i dojechaliśmy do celu po 7 godzinach podróży. Fajnie jest podróżować bez przekraczania granic. Różnice były głównie w trzech dziedzinach: inne słupki przydrożne, brak wszechobecnych u nas śmieci i tam wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami, no dodam jeszcze fakt braku reklam przydrożnych i dużej ilości znaków drogowych. To takie ogólne spostrzeżenia. Różnic było jeszcze sporo.
... ale do Legolandu dojechaliśmy i od razu ruszyliśmy do zabawy. Wykupiliśmy wejściówki na 2 dni i do ... zabawy.
Zabawa była super zarówno dla Synków jak dla nas. Drugi dzień był dla nas mało przyjemny, bo lał deszcz.
Ogólne wrażenie z Legolandu? Fajna zabawa tylko trochę droga jak na polskie zarobki (budżetówka). Chcieliśmy jeszcze trochę zwiedzić Danię, niestety pojechaliśmy tylko nad morze Północne i biegiem do Polski.... deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz takie były prognozy.
A w Polsce tzn. na Wolinie przywitało nas piękne słonko i tak było przez cały nasz kilkudniowy pobyt tam.