środa, 26 sierpnia 2009

Miało być systematycznie, ale....



Miało być tak systematycznie, a tu minęły prawie trzy miesiące. Działo się , działo.... była Komunia 7 czerwca - wszystko odbyło się zgodnie z planem. Potem był kolejny już zlot militarny w Darłowie (czyli zabawa dla "dużych chłopców"). Mąż i starszy Synek M. bawili się na poligonie a ja i młodszy Synek M. zażywaliśmy świeżego powietrza i spacerów po plaży. Mąż "umundurował" mnie i młodszego Synka M. byśmy się nie wyróżniali z tłumu :-)).
Potem był Piknik Country w Mrągowie i kolejna zabawa dla hobbystów czyli "parada ludzi nawiedzonych country pozytywnie". Stamtąd wróciłam z książką Wojciecha Cejrowskiego i oczywiście jego autografem i z nowymi wspomnieniami. A potem przewspaniale spędzony czas u naszych przyjaciół w Bieszczadach. Kocham Bieszczady i te klimaty, które stworzył Najwspanialszy Artysta. Szkoda, że bezmyślni turyści chcą to zadeptać. Wiem jedno - jedziemy do Polany na sylwestra. Tam życie nabiera innego kolorytu, nabiera spokoju i tak naprawdę człowiek dochodzi do wniosku, że w mieście życie ucieka przez palce a tam, wśród wszechobecnej czystej natury, dochodzimy do wniosku, że ... trzeba zwolnić. Stamtąd wróciłam z kolejnymi aniołkami do kolekcji i kilkoma "hopsztakami" (p.s. hopsztak, wg mojego męża, to rzecz niepotrzebna, która może się przydać). Zrobiłam trochę zdjęć, które postaram się wkleić ... kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz